(22kB)

NUMER 29
6. 11. 2006


AKTUALNOŚCI

  • BIELSKO-BIAŁA
BĘDĄ KOLEJNE AUTOBUSY!

W poprzednim numerze informowaliśmy o nowozakupionych przez MZK autobusach. Okazuje się, że to nie koniec zakupów tego przewoźnika. Ogłoszono przetarg na dostawę 7 sztuk autobusów klasy mini (o długości do 8 metrów), przystosowanych do przewozu osób niepełnosprawnych. Pierwszy minibus trafi do MZK jeszcze w tym roku, a pozostałe 6 sztuk do końca maja 2007.
Jednak na tym nie koniec tegorocznych zakupów MZK. Zakupiono także cztery Volkswageny przystosowane do przewozu osób niepełnosprawnych, o których piszemy niżej.
Trudno nie zauważyć, że, jeśli chodzi o tabor, jest to bardzo dobry rok dla MZK. Przypomnijmy, że poprzednio zakupu nowych autobusów dokonano w 2002 roku.
P. A.
NOWE BUSY
Kończem października do MZK zostały dostarczone 4 fabrycznie nowe busy do przewozu osób na wózkach inwalidzkich. Są to czerwone Volkswageny Transporter T5, przystosowane do swojej funkcji przez firmę AMZ z Kutna. Nowe busy zastąpią dwa wysłużone, 12-letnie Volkswageny Transporter T4.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć
LEW WRÓCIŁ
W MZK pojawił się testowy autobus MAN NL283 Lion's City. Co ciekawe ten sam egzemplarz był już przez MZK testowany 11 miesięcy wcześniej. Zarówno wtedy, jak i teraz, autobus ten zebrał pozytywne opinie zarówno kierowców jak i pasażerów. Szkoda jedynie, że firma MAN przysłała autobus niesprawnym przednim wyświetlaczem.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
KRÓL MISTRZEM
20 września, po raz drugi odbył się konkurs "Kierowca Roku" organizowany przez Miejski Zakład Komunikacyjny w Bielsku-Białej. Puchar dyrektora MZK zdobył Mirosław Król, który najlepiej poradził sobie z testami teoretycznymi i jazdą sprawnościową (autobusem MAN NL222, gdyż sponsorem konkursy była firma MAN Polska). Drugie miejsce w konkursie zajął Marek Stefanik, a trzecie Ireneusz Bułka. Zwycięzca oprócz nagrody pieniężnej i nagród rzeczowych otrzyma także, jeśli zechce, przydział na jeden z dostarczonych w 2007 roku nowych autobusów. Obecnie Mirosława Króla można spotkać za kierownicą jednego z nowych Solarisów Urbino III 12, do którego przesiadł się w czerwcu z Ikarusa 415.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus

KOLEJNE IKARUSY PO REMONCIE
Od czasu wydania porzedniego numeru, do MZK przybyły kolejne trzy Ikarusy 280 remontowane w ZNA Biskupice. Wyremontowano autobusy o numerach 011, 019, 015 i 018. Pierwsze trzy autobusy otrzymały malowanie miejskie, natomiast autobus numer 018 został pomalowany w podkład pod dotychczasową reklamę. Autobusy te, poza malowaniem, między sobą różnią się jedynie drobnymi detalami, natomiast od wszystkich wcześniej remontowanych, co docenią kierowcy, różnią się zamontowanymi wygodnymi i ergonomicznymi siedzeniami kierowcy firmy ISRI. Ostatni wysłany do remontu, w ramach tego przetargu, autobus nie dotarł bezpośrednio do Biskupic. W wyniku awarii na trasie, został najpierw odholowany do zajezdni "Centrum" PKM Katowice, skąd dopiero po kilku dniach odjechał do ZNA. Pechowy autobus to Ikarus 280.37B o numerze... 013.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Macianty
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Macianty
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus, Macianty

ŻEGNAMY KOLEJNE JELCZE
Kasacja Jelczy postępuje. Od czerwca ze stanu skreślono kolejne 3 autobusy. Na ulice nie wyjadą już Jelcz M11 numer 693 (rocznik 1988) oraz Jelcze PR110M o numerach 724 i 728 (z 1991 roku). W MZK pozostało jeszcze 12 Jelczy M11 oraz 6 Jelczy PR110M.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Bartosz Hejduk
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus, Bartosz Hejduk

KOLOROWY ZAWRÓT GŁOWY
Od czerwca pięć autobusów otrzymało barwy miejskie. Są to cztery, wspomniane wcześniej, wyremontowane przegubowce, oraz Ikarus 415.14D numer 076. Niestety ostatni z wymienionych autobusów nie cieszył się zbyt długo "czystym" malowaniem miejskim, gdyż na część boków i tył naklejono reklamę. Ponadto dwa trójkolorowe autobusy (Ikarus 280.70E nr 056 i MAN NL222 nr 078) zostały przemalowane pod reklamy. Dziwi fakt przemalowania przegubowca w barwach miejskich, gdzyż MZK dysponuje autobusami tego typu, które wożą jeszcze stare, zielono-niebieskie barwy. Obecnie, z posiadanych przez MZK autobusów, 51 autobusów pomalowane jest w barwy miejskie (dodatkowo 25 posiada przednie ściany w barwach miejskich), tradycyjne barwy kremowo-czerwone wozi 19 autobusów, a malowanie zielono-niebieskie już tylko 6.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć
Fot. Paweł Adamus

ZMIANY NA LINIACH MZK
Po czerwcowym okresie testów, już od lipca zrezygnowano na linii 2 z wydłużenia kursów w dni wolne od pracy do osiedla Polskich Skrzydeł i linia ta ponownie we wszystkie dni tygodnia kursuje tylko na trasie Mikuszowice „Stalownik” – osiedla Kopernika.
Począwszy od pierwszej niedzieli października linia minibusowa 5 obsługiwana na zlecenie MZK Bielsko-Biała przez MZK Kęty, kursuje już we wszystkie dni tygodnia, a nie tak jak do tej pory tylko od poniedziałku do piątku.
18 września 2006 wybranymi kursami linii 10 MZK Bielsko-Biała zainaugurował połączenia autobusowe z Parkiem Technologicznym w Wapienicy. W chwili obecnej linia 10 ma aż trzy warianty i tak odpowiednio zależnie od kursu autobus jedzie z Mikuszowic Błoni (przystanek końcowy zastępczy w związku z pracami drogowymi na ul. Bystrzańskiej) do Wapienicy ul. Strażackiej, lub Wapienicy Giełdy, ewentualnie do Wapienicy Parku Technologicznego.
20 września 2006 MZK Bielsko-Biała wydłużył linię 4 do niedawno otwartej krytej pływalni przy ul. Langiewicza. W chwili obecnej linia kursuje na trasie osiedle Polskich Skrzydeł – Langiewicza Basen. Linia, mimo iż została wydłużona o trzy przystanki nadal kursuje według dotychczasowego rozkładu jazdy i z pętli na osiedlu Złote Łany autobusy odjeżdżają dokładnie o tych samych godzinach co przed wydłużeniem trasy. Przed pływalnią natomiast autobusy zawracają na pośpiesznie i dość prowizorycznie wybudowanej pętli.
Od 19 czerwca linia minibusowa 18 obsługiwana na zlecenie MZK Bielsko-Biała przez PKS Bielsko-Biała S.A. zmieniła przebieg trasy na odcinku od ul. Nad Potokiem do ul. 3 Maja. Zmiana odbyła się na wniosek Rady Osiedla Stare Bielsko i obecnie autobusy na linii tej kursują: w stronę osiedla Złote Łany ulicami Listopadową, Asnyka , Wyspiańskiego i Piastowską, a w stronę Starego Bielska ulicami Piastowską i Listopadową, zamiast Warszawską, Czechowicką i Filarową (w obu kierunkach) tak jak do tej pory. Na nowym odcinku trasy dla tej linii, obowiązują wszystkie już istniejące dla innych linii przystanki autobusowe. Pozostała część trasy nie uległa zmianie.
Od tegorocznego lata wreszcie po wieloletnich staraniach, linia 22 na osiedlu Sarni Stok doczekała się pętli autobusowej z prawdziwego zdarzenia. Pętla jest umiejscowiona kilkadziesiąt metrów poniżej obecnego miejsca zawracania autobusów na tym osiedlu, a miejscem tym był zwykły osiedlowy parking. Uruchomienie nowej pętli pozwoliło na wprowadzenie do obsługi tej linii (nie na stałe) także autobusów niskopodłogowych
Od 1 sierpnia MZK Bielsko-Biała zastąpiło jedną bezpłatną linię do TESCO dwiema nowymi. Stara linia łączyła bielski dworzec z TESCO i była oznaczona po prostu „TESCO”. Nowe linie oznaczono T1 i T2. Linie te łączą odpowiednio T1: osiedle Langiewicza z TESCO (przebieg linii przez osiedla Złote Łany i centrum miasta, oraz koło dworca), a T2 osiedle Polskich Skrzydel z TESCO (przebieg linii przez osiedla Wojska Polskiego, Kopernika, ulicę Piastowską, oraz koło dworca). Obie linie, podobnie jak linia istniejąca poprzednio są obsługiwane na zlecenie MZK przez firmę Sanbus. Warto jeszcze dodać, iż rozkład jazdy jest tak ułożony, że obie linie obsługuje jeden autobus naprzemiennie.
KaWa
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć 
 Fot. Bartosz Hejduk
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus, Bartosz Hejduk
KOMUNIKACJA MIEJSKA 1. LISTOPADA
Jak co roku, Święto Zmarłych jest dniem, w którym zachodzą istotne zmiany w bielskiej komunikacji miejskiej. Najważniejsza tego dnia jest linia nr 7, obsługująca największą bielską nekropolie, która znajduje się w Kamienicy. Tego dnia autobusy na linii nr 7 kursują co 15 minut, czyli częściej niż w dni robocze, a ramach jednej służby jeżdżą dwa krótkie autobusy (ze względu na ciasną pętlę, gdzie nie mieszczą się autobusy przegubowe). W miarę potrzeb wysyłane były także dodatkowe autbusy, oznaczone jako "7 BIS", kursujące na trasie Kamienica - Dworzec. Na inne linie przebiegające w okolicach cmentarzy wysłane zostały autobusy przegubowe.
P. A.

 Fot. Bartosz Hejduk
Kliknij, aby powiększyć Fot. Bartosz Hejduk

OBJAZDY
Wraz z tegorocznym latem rozpoczął się w Bielsku-Białej kilkuletni okres wykopów i objazdów. Oczywiście taka sytuacja musiała dotknąć komunikację miejską i tak oto od dnia 8 czerwca w związku z pracami na ulicach Partyzantów i Bystrzańskiej dokonano zmian polegających na przeniesieniu przestanku linii 10, 21, 24, 24BIS i 57 o około 200 m w stronę Mikuszowic, a dla linii 1, N1 i N2, oraz kursów zjazdowych utworzono specjalnie przystanek przy ulicy Kustronia. W późniejszym okresie (od 19 lipca), również w związku z pracami na wyżej wymienionych ulicach skierowano linię 10 na Błonia (zamiast do Mikuszowic Śląskich), a dla linii 57 utworzono z tego powodu dodatkowe przystanki: w kierunku Bystrej przy ulicy Bystrzańskiej na wysokości stacji paliw Orlen, a w stronę centrum powyżej pętli linii 10. Jeszcze w późniejszym okresie, także w związku z pracami na wspomnianym odcinku dróg, ale już po zmianie organizacji ruchu, zdecydowano się na umieszczenie przystanku Partyzantów/Krepol w kierunku Bystrej na pasie zieleni, natomiast linię 1 w kierunku Cygańskiego Lasu skierowano na trasę objazdową koło Szpitala Wojewódzkiego (tak jak linię 1s).
Również w czerwcu została czasowo zamknięta dla ruchu ulica Wyspiańskiego (otwarto ją w lipcu). W związku z tymi pracami linie 7, 15 i 23 zostały skierowane na trasę objazdową ulicą Listopadową i Grunwaldzką, tworząc jednocześnie przystanek tymczasowy w kierunku dworca na wysokości Liceum im. Kopernika. Dla linii 7 przystanek w kierunku Wapienicy na ulicy Wyspiańskiego na czas objazdu został zlikwidowany.
Natomiast od dnia 31 lipca w związku z pracami drogowymi na ulicy Nad Potokiem, została skrócona linia 18, która do czasu zakończenia prac kursuje tylko do Dworca ul. Lipowej. Jako przystanek początkowy dla tej linii ustalono przystanek Dworzec ul. Piastowska. Na odcinku od dworca do osiedla Złote Łany kursy odbywają się bez zmian.
P. A.
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus

ODNOWIONY
Kolejnym autobusem, który przeszedł odbudowę jest 19-letni Autosan H9-21 o numerze BBC 207D. Zakres remontu był taki sam jak W przypadku poprzednio remontowanych autobusów. Z zewnątrz łatwo mozna zauważyć zmodernizowane nadwozie, pomalowane w charakterystyczne barwy bielskiego PKS-u. Jednak podczas remontu tego autobusu nieco zaoszczędzono, gdyż plastikowy przód założono już 4 wcześniej temu przy okazji naprawy powypadkowej.
P. A.

 Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć
Fot. Paweł Adamus

MZK - INFORMACJE TABOROWE
* NAPRAWY CAŁKOWITE:
  • 011 (IK280.37B) - ZNA
  • 015 (IK280.37B) - ZNA
  • 018 (IK280.37B) - ZNA
  • 019 (IK280.37B) - ZNA
* MALOWANIE MIEJSKIE:
  • 011 (IK280.37B)
  • 015 (IK280.37B)
  • 019 (IK280.37B)
  • 076 (IK415.14D)
* NOWE REKLAMY CAŁOPOJAZDOWE:
  • 001 (IK280.37) - Vabbi, ex zielono-niebieski, Fiat, Tyskie, Algida
  • 034 (IK415.14D) - A/B/C ex Azaleia/Zebra, Górażdże, Bolix, Wind, Delma
  • 056 (IK280.70E) - InterOptyk, ex miejskie, Armax, Samsung
  • 061 (IK280.70E) - Agrovita, ex Leroy Merlin, Ceresit
  • 067 (IK415.14D) - Wokulski (nowa wersja) ex Wokulski
  • 071 (IK415.14D) - NKT ex Specjalista, Daewoo
  • 078 (NL222) - Getin Bank, ex miejskie, Big Star, TP
  • 080 (NL222) - Fiat (nowa wersja) ex Fiat, Castorama, TP
* NOWE TABLICE REJESTRACYJNE:
  • 091 (SU12) - SB 86148 (ex SB 38064)
P. A.



* * * * * * * * *

  • CIESZYN

KOLEJNY JELCZ W ZGK
Do ZGK trafił drugi Jelcz M121I Mastero. Autobus od dostarczonego rok temu różni się zastosowaniem ręcznej skrzyni biegów, zamiast automatycznej oraz zmodernizowanym nadwoziem (wyrównano linię okien bocznych).
P. A.
Fot. AS
Kliknij, aby powiększyć Fot. AS



* * * * * * * * *

  • CZECHOWICE-DZIEDZICE

PRAWIE NÓWKA
Naprawę bierzącą przeszedł czechowicki Ikarus 260.59E o numerze 09. Autobus przeszedł naprawę blacharki. Co ciekawe autobus otrzymał malowanie identyczne z oryginalnym, co w połączeniu z odmalowanymi na srebrno felgami sprawia, że wygląda jakby dopiero co opuścił bramę fabryki.
P. A.
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus



* * * * * * * * *

  • KĘTY

MZK ZMIENIA BARWY
MZK Kęty zmienia swoje barwy. Teraz zamiast biało-czerwonych autobusów zobaczymy autobusy jasnozielone z ciemniejszym paskiem załamującym się na środku w dół, a miejsce od zgięcia w tył jest wypełnione żółtym kolorem. Aktualnie wszystkie autobusy które przechodzą remont otrzymują nowe malowanie.
K. T.



* * * * * * * * *

  • OŚWIĘCIM

UŻYWANE AUTOBUSY W MZK
Do MZK Oświęcim w miesiącach czerwcu i lipcu dotarło pięć autobusów zakupionych w tym roku. Są to:
- 2 sztuki Neoplana N4009
- 2 sztuki DAB 12-1200B
- 1 DAB 12-1800B
Neoplany wyprodukowano w 1994 jako ciekawostkę na tylnej zamontowano pojedyncze ogumienie. Autobusy otrzymały numery boczne 60 oraz 61. Wóz #60 na stałe obsługuje służbę 3-1A oraz 3-1B natomiast autobus #61 obsługuje codziennie służby 5A i 5B. Solowe DABy (otrzymały one numery boczne 57 oraz 59) poprzednio kursowały po ulicach Kopenhagi stolicy Danii (#57 jako Arriva Kobenhavn #7037, #59 jako Arriva Kobenhavn #7038). Przegubowego DABa oznaczono numerem 58 i kursuje on na stałe na służbie R17. Wcześniej pracował w Sporveje Arhus (#406).
W związku z tym sprzedano dwa najstarsze Autosani H6. Prototypowy Autosan H6 #22 trafił do Zakładów Napraw Taboru PKS w Łańcucie Sp. z o.o. natomiast Autosan H6 #23 zakupiony został przez firmę Drobisz Tur z Hecznarowic. Dalszy los odstawionego Jelcz M11 #216 (ostatniego w MZK Oświęcim) jest wciąż nieznany. Wiadomo jedynie, że autobus ten nie wyjedzie już na linie.
L. M.
Fot. Leszek Matula
Kliknij, aby powiększyć Fot. Leszek Matula
Kliknij, aby powiększyć Fot. Leszek Matula
Kliknij, aby powiększyć Fot. Leszek Matula
Kliknij, aby powiększyć Fot. Leszek Matula

OBJAZDY
Z dniem 5 września br. zamknięto dla ruchu samochodów ul. Dworcową w Oświęcimiu. W związku z tym autobusy linii 1 w kursach do os. Zasole oraz linii 8 kursują trasą okrężną ulicą Więźniów Oświęcimia z pominięciem przystanku przy ul. Obozowej.
Od dnia 11 września br. zamknięta dla ruchu została ulica Zaborska od skrzyżowania z ul. Pilata do skrzyżowania z ul. Królowej Jadwigi. W związku z tym autobusy linii 2, 7, 16 kursują trasą okrężną przez ul. Dąbrowskiego, Pl. Kościuszki z dodatkowym przystankiem przy ul. Nojego.
L. M.

ZMIANY W ROZKŁADACH JAZDY PKSiS
Oświęcimski PKS uruchomił nową parę kursów relacji Oświęcim Muzeum – Podolsze przez Przeciszów, Zator. Odjazd z Oświęcimia 13:55, powrót z Podolsza o godz. 6:45. Autobus kursuje w dni nauki szkolnej.
Z dniem 04.09.2006 PKSiS Oświęcim SA zawiesił następujące kursy autobusowe:
a) Oświęcim d.a. – Kraków RDA przez Żarki odj. 5:10 oraz jego powrót z Krakowa (7:10),
b) Oświęcim d.a. – Wilamowice Rynek odj. 6:05,
c) Oświęcim d.a – Kęty Lanckorona odj. 8:40, 10:30, 11:15, 13:35, 14:20C, 14:55, 16:10, 18:30, 19:35 oraz ich powroty,
d) Kęty – Bielsko Biała d.a. przez Podlesie odj. 14:20,
e) Bielsko-Biała d.a. – Kęty przez Kozy odj. 16:00,
f) wszystkie kursy z wyjątkiem 14:20 z Kęt na linii Kęty – Wilamowice/Bielany Zasole,
g) Oświęcim Muzeum – Wadowice d.a. odj. 15:05 oraz jego powrót z Wadowic odj. 6:40,
h) Oświęcim Muzeum – Piotrowice Granica odj. 6:00, 7:15, 9:10, 11:10, 12:50, 15:05, 19:25, 23:15. Kurs 17:05 kursuje od 04.09.06 tylko w dni nauki szkolnej,
i) Oświęcim Muzeum – Osiek Dom Ludowy odj. 20:55,
j) Oświęcim Muzeum – Kęty Lanckorona przez Polankę odj. 12:00, 23:15,
k) Tychy PKP – Wola odj. 15:05,
Do dnia 30.09.2006 kursuje przyspieszony autobus Oświęcim – Zakopane przez Kęty, Wadowice, Sucha Beskidzką odj. 7:20 oraz powrót o godz. 12:15 z Zakopanego. Od 1.10 komunikację z Zakopanem zapewniać będzie jedynie pospieszny autobus Żary – Zakopane przez Wrocław, Opole, Oświęcim, Wadowice.
L. M.

Z ZAJEZDNI PKSiS
W sierpniu 2006 r. uległy wypadkowi autobusy:
- MAN SL283 #KOS 45ES. Naprawa polegała jedynie na wymianie przedniego zderzaka
- MAN SL283 #KOS 53ES. Naprawa polegała na wymianie całej przedniej ściany pojazdu.
Nowe malowanie otrzymały następujące autobusy:
- Autosan H9-21 #BLZ 5701
- Autosan H10-10 #BLZ 2122
- Autosan H9-21 #BLZ 1894
- Zemun IK160P #KOS R698
- Zemun IK160P #BLE 7519
- Zemun IK160P #BLW 6187
L. M.
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus



* * * * * * * * *

  • SKOCZÓW

NOWE AUTOBUSY W TRANSKOMIE
Transkom Skoczów w ostatnim czasie zakupił 3 fabrycznie nowe autobusy. Pierwszy z nich to biały Solbus LH10,5. Jest to pierwszy autobus tej marki w zdominowanym przez Autosana taborze skoczowskiego przewoźnika. Kolejne dwa autobusy to Autosany A1010T Lider 2. Autobusy otrzymały niebiesko-granatowe malowanie, identyczne jak na zakupionych w ubiegłym roku AUtosanach A1012T.
P. A.
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus



* * * * * * * * *

  • SUCHA BESKIDZKA

"NOWY" AUTOBUS
W PKS Beskidus Sucha Beskidzka pojawił się kolejny używany autobus sprowadzony z Przedsiębiorstwa Naprawy Taboru PKS w Woli Dalszej koło Łańcuta. Tym razem Beskidus zdecydował się na zakup małego Autosana H6-10.
P. A.
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus



* * * * * * * * *

  • ŻYWIEC

KOLEJNY DAB W MZK
MZK w Żywcu zakupił używanego DABa 12-1200B. Autobus ten właściwie nie różni się od Dabów 12-1200B dostarczonych w ubiegłym roku. W zamian za "nowy" autobus skasowano najstarszy żywiecki autobus, DABa 6-12-TL 11/3 o numerze 320.
P. A.

KONIEC ERY "MIGÓW"
Niedługo po dostawie nowych Solarisów, sprzedane zostały ostatnie dwa Jelcze M11, jakie posiadało MZK Żywiec. Autobusy o numerach 339 i 342 zostały sprowadzone w 1998 roku, pochodziły z Bydgoszczy i Kędzierzyna-Koźla. Nowym właścicielem żywieckich Jelczy, została tradycyjnie firma przewozowa Haliny Jarosz z Lublina.
P. A.



INFORMACJE KOLEJOWE

KOLEJOWA KOMUNIKACJA AUTOBUSOWA

W dniach 17 i 18 października na odcinku Bielsko-Biała - Kęty prowadzona była zastępcza komunikacja autobusowa, organizowana przez PKS w Wadowicach. Uruchomiona została w związku z kradzieżą 800 metrów kolejowej sieci trakcyjnej w Kętach Podlesiu. Była to jedna z największych kradzieży sieci trakcyjnej w Polsce.
KKA była gratką dla Miłośników Komunikacji, za sprawą taboru skierowanego do jej obsługi. Po raz pierwszy od kilku lat w Bielsku-Białej można było zobaczyć Jelcza L11/2 z PKS Wadowice.
P. A.
Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus




DO POCZYTANIA

Karol Wawrzaszek
Balkan Bus
Końcem minionego lata miałem szczęście odwiedzić kilka krajów byłej Jugosławii i tak więc byłem w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, oraz w Czarnogórze, jak również bardzo krótko, bo właściwie tylko przejazdem w Słowenii. Nie o Słowenii chcę jednak pisać, a o tych krajach po byłej Jugosławii, które nie należą do Unii Europejskiej. Nie piszę też tego po to, aby się pochwalić, że tam byłem, bo i nie ma się czym chwalić. Kraje te są ostatnio częstym celem podróży wielu Polaków. Rodacy nasi jadą tam bądź na letni wypoczynek nad Adriatykiem (Chorwacja i coraz częściej również Czarnogóra), albo z pielgrzymkami (Bośnia i Hercegowina - Medugorje), ale raczej mało kto tam jedzie, aby pojeździć sobie tamtejszymi autobusami. Nie powiem, również i ja nie po to tam jechałem, ale tak się złożyło, że kilkakrotnie byłem zmuszony korzystać z tego środka transportu i z całą pewnością jedno mogę powiedzieć tym, którzy psioczą na komunikację autobusową miedzy miejską i podmiejską w Polsce: Ludzie nie wiecie co posiadacie! Jeśli wam się nie podoba funkcjonowanie komunikacji w naszym kraju, oraz tabor, jakim dysponują przewoźnicy, to zapraszam do odwiedzenia Bałkanów i spróbowania podróży tamtejszymi autobusami. Zapewniam Was, że pozostawi to Was jako w miłośnikach komunikacji autobusowej niezatarte wrażenie. Ogólnie wiadomo, że kraje tamtego regionu są krajami górzystymi i w związku z czym mają słabo rozwiniętą komunikację kolejową, co powoduje, iż miejscowa ludność jest skazana na komunikację autobusową. No nie powiem, sieć połączeń autobusowych mają tam rozwiniętą dość dobrze, ale to tak jak wspomniałem z konieczności, bo jeśli idzie o inne aspekty tej komunikacji, to jest już zupełnie inna bajka.
Zacząć należy od opisania taboru, jakim dysponują tamtejsi przewoźnicy, a ten jest bardzo zróżnicowany, ale próżno tam szukać nowych autobusów, lub w miarę nowych. Zdecydowaną większość taboru "pełnowymiarowego" stanowią stare, wysłużone Sanosy, pozostałość po Jugosławii, oraz wszelkiej maści stare Mercedesy w części również pozostałość po Jugosławii, a w części zapewne sprowadzone już całkiem niedawno z Europy Zachodniej. Wśród tych Mercedesów dominuje głównie model O303. Kolejną liczną grupę pojazdów stanowią busy, a wśród nich najliczniej są reprezentowane również Mercedesy i to w znacznym stopniu model 309. Niejednokrotnie nie są to fabrycznie wyprodukowane pojazdy do przewozu osób, a jedynie tylko zaadoptowane przez właścicieli wersje towarowe. O stanie technicznym tych autobusów nie wspomnę.
Pierwszą podróż, jaką odbyłem, był przejazd z Tivatu do Budvy. Obie miejscowości znajdują się na terenie Czarnogóry i są oddalone od siebie o około 20 km. Rano po wyjściu z hotelu udaliśmy się do centrum Tivatu na znajdujący się tam przystanek autobusowy. Tu na nas czekała pierwsza niespodzianka. Okazało się, że przyjezdnemu wcale nie jest łatwo ustalić, o której odjeżdża jakiś konkretny autobus do wybranej miejscowości. Na przystanku stoi wprawdzie kiosk-informacja, w którym siedzi jakaś pani, ale zapytana o najbliższy autobus do Budvy wzrusza tylko ramionami i poleca nam się rozejrzeć po przystanku za rozkładem jazdy, co niniejszym uczyniliśmy. Nie wiem, czy pani nie rozumiała o co nam chodzi, bo nie znała angielskiego, a po polsku to już zupełnie nie szło się z nią dogadać, czy też najnormalniej w świecie sama nie wiedziała, o której coś pojedzie w tym kierunku. To, że nie znała języków i nas nie rozumiała to jest pewne, ale nazwę Budva chyba kojarzyła i mogła nam przecież na kartce napisać godzinę odjazdu, ale tego nie uczyniła, więc jednak wnoszę z tego, że sama nie miała pojęcia, o której godzinie pojedzie tam jakiś autobus. Skoro pani nam nie pomogła, to byliśmy zmuszeni sami poszukać rozkładu jazdy na przystanku, a to zadanie okazało się również nie łatwe. Do poszczególnych miejscowości jeżdżą różni przewoźnicy i każdy z nich na własną rękę rozwiesza rozkłady jazdy, wedle własnego uznania na przystanku, na kiosku, na drzewie, ewentualnie na pobliskim słupie. Po kilku minutach poszukiwań odnieśmy malutki sukces, znaleźliśmy rozkład jazdy i nawet udało nam się z niego dowiedzieć, o której pojedzie autobus. Zadowoleni z tego faktu stwierdziliśmy, że mamy około 30 minut czasu i w związku z tym możemy się udać jeszcze do pobliskiej restauracji na lody i coś do picia. Odchodząc zapytaliśmy jeszcze tylko panią w kiosku, czy można u niej kupić bilety, ale i tym razem zostaliśmy odesłani z kwitkiem, a od innych ludzi na przystanku dowiedzieliśmy się, że bilety można kupić w autobusie u kierowcy. Zadowoleni, że znów coś wiemy, chcieliśmy odejść z przystanku, bo mieliśmy przecież jeszcze prawie pół godziny czasu, ale nagle okazało się, że z za rogu wyjechał właśnie autobus do Budvy (co za niespodzianka, Mercedes O303, zupełnie bym się takiego nie spodziewał) i to ten, który ma odjazd za 30 min. Pomyśleliśmy, że dobra, skoro już jest, to nie będziemy nigdzie łazić, a wsiądziemy sobie, kupimy bilety i zajmiemy wygodnie miejsca, czekając na odjazd w środku pojazdu. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy i dobrze, bo zaraz po tym jak wsiedliśmy i kupiliśmy bilety (po 2 Euro i odczekaniu chwilkę, bo kierowca jakoś dziwnie ociągał się z wydaniem biletów, czego nie można było powiedzieć o przyjmowaniu pieniędzy), pan kierowca po konsultacji z kimś, kto siedział na składanym siedzeniu obok niego, zapalił silnik i ruszył w dalszą drogę. Troszkę nas to zdziwiło, ale doszliśmy do wniosku, że może to nawet lepiej, bo będziemy szybciej na miejscu i będziemy mieć więcej czasu na zwiedzanie. Sama podróż przebiegła dość szybko i sprawnie. Autobus nie zatrzymywał się po drodze wiele razy, dzięki czemu już po około 20-25 minutach byliśmy na miejscu, tj. na dworcu autobusowym w Budvie i tu kolejna niespodzianka, z dworca można wyjść tylko jednym wyjściem, ale cóż, co kraj to obyczaj.
W drogę powrotną wybraliśmy się wieczorem po godzinie 19:00. Przyszliśmy na znany nam już dworzec i na początek bardzo się ucieszyliśmy, bo tu nie trzeba było szukać rozkładu jazdy, gdyż ten był zbiorczy dla wszystkich miejscowości, oraz wszystkich przewoźników korzystających z dworca i znajdował się na jednej ze ścian w budynku. Szybko, więc odszukaliśmy na nim Tivat i dowiedzieliśmy się, że najbliższy autobus jedzie tam o godzinie 19:20. Kolejna miła niespodzianka czekała nas również na tym dworu, bo zauważyliśmy, że jest tu kasa i sprzedają bilety, czyli nie trzeba nic szukać jak to miało miejsce w Tivacie. Udaliśmy się więc do kasy i poprosiliśmy o bilety do interesującej nas miejscowości. I w zasadzie na tym skończyły się miłe niespodzianki. Od tego momentu zaczęły się już takie niespodzianki troszkę mniej miłe. Pierwsza była taka, że jak się okazało, to bilet Z Budvy do Tivatu kosztuje 2,5 euro, a nie 2 euro jak ma to miejsce w kierunku przeciwnym. Kolejna niespodzianka była taka, że na bilecie wydrukowano godzinę odjazdu 19:30, a nie 19:20 jak to było uwidocznione na rozkładzie jazdy. Niezrażeni tym jednak udaliśmy się na płytę dworca skąd odjeżdżają autobusy i tu nagle przeszkoda... Aby wejść na płytę trzeba przystawić bilet do czytnika kodów kreskowych. Dopiero w tym momencie zauważyłem, że takowy znajduje się również na naszych biletach. Przystawiłem więc bilet kodem do czytnika i bramka wpuściła mnie na płytę. Bramka wpuściła, ale... Ale nie wpuścił mnie pan stojący kawałek dalej. Przez chwilkę nie mogłem się z nim dogadać i nie rozumiałem o co mu chodzi, a chodziło mu o... bilet. Tak, pan stał i sprawdzał bilety. No nic, pokazaliśmy mu nasze bilety, pan obejrzał je bardzo wnikliwie, po czym pozwolił nam wejść na stanowiska dla autobusów. Tu korzystając z chwili czasu, zacząłem się przyglądać naszym biletom, które były inne niż te wydawane w autobusie u kierowcy. Te z autobusu były podobne do tych z naszych autobusów, ale ten z kasy dworca był zupełnie inny. Był to bilet dwuczęściowy, przy czym jak się okazało większa cześć była częścią dla pasażera i stanowiła zasadniczą cześć biletu z ceną 2 euro uprawniającą do przejazdu na trasie Budva - Tivat, a druga część, mniejsza była częścią dla kierowcy i opiewała na 0,5 euro. Zdziwiłem się troszkę o co w tym chodzi, ale korzystając jeszcze z chwili czasu zacząłem się rozglądać po stanowiskach i obserwowałem jak odbywa się wpuszczanie ludzi do autobusów, a wyglądało to tak: kierowca stawał przy autobusie, przed przednimi drzwiami i odrywał od biletów osób wsiadających fragmenty biletów. Domyśliłem się więc, że odrywa fragment przeznaczony dla kierowcy. Gdy wszyscy pasażerowie byli już w autobusie, kierowca udawał się do okienka (przypuszczam, że dyżurnego ruchu, lub coś w tym rodzaju) i oddawał oderwane kwitki. Pomyślałem sobie, że te 0,5 Euro to jest swego rodzaju opłata dworcowa. Zaspokoiwszy częściowo swoją ciekawość spokojnie czekałem na nasz autobus. Niestety mój spokój nie trwał długo. Minęła godzina 19:20, a autobusu nie było. Hmmm... widać właściwa godzina odjazdu to ta z biletu, a nie ta z rozkładu jazdy - pomyślałem i czekałem dalej. I tu znów niespodzianka, przykra zresztą, bo o godzinie 19:30 nasz autobus też się nie zjawił. Pozostało czekać dalej. Po kolejnych 10 minutach na dworcu zjawił się autobus z tablicą Tivat. Wstaliśmy więc z ławeczki i udaliśmy się do autobusu. Pan kierowca spokojnie sprawdzał bilety i wpuszczał ludzi do środka, a gdy w końcu wziął do ręki nasze bilety, spojrzał tylko na nie i oddał nam nie odrywając swojej części, mówiąc przy tym, że on nie jedzie do Tivatu. No, cóż widać, że może jedzie z Tivatu, tylko zapomniał odwrócić tablicę. Niestety na dworcu w Budvie coś takiego jak system zapowiedzi nie istnieje, a z głośników płynie tylko bardzo głośna muzyka, o dość egzotycznym jak dla Polaka brzmieniu. Popatrzyłem na zegarek i zauważyłem, że jest już prawie 15 min po odjeździe podanym na bilecie. Za chwilkę jednak na płytę dworca wtoczyła się następny autobus z tablicą Tivat, ale i w tym przypadku okazało się, że autobus wcale tam nie jedzie. Po chwili następny i następny, a my biegaliśmy od autobusu do autobusu i wszędzie pytaliśmy, czy to nasz. Niestety zawsze okazywało się, że albo autobus jedzie właśnie z Tivatu, albo... wcale tam nie jedzie. Biegaliśmy tak od autobusu do autobusu dobrych kilkanaście minut i wszędzie czytaliśmy co pisze, a na tych gdzie pisało Tivat pytaliśmy czy tam jedzie. Odpowiedź zawsze była taka sama. Odczytywanie tablic też nie jest takie proste, bo część z nich jest pisana alfabetem łacińskim, ale znaczna część pisana jest też cyrylicą. Po około 30 minutach biegania po stanowiskach od autobusu, do autobusu, gdy byliśmy już mocno zdezorientowani i podenerwowani nastąpił przełom. Równocześnie pod szlabanem wjazdowy na płytę dworca wtoczyły się dwa autobusy i stanęły na sąsiednich stanowiskach. Podbiegliśmy do pierwszego z nich, aby poczytać tablicę. Jest napis Tivat, ale nauczeni doświadczeniem znów pytamy kierowcę czy tam jedzie, odpowiedź "nie", ale wskazuje na sąsiedni autobus, podbiegamy więc obok, ja szybko przeglądam tablicę, a moja przyjaciółka w tym czasie pyta kierowcę, pokazując mu bilet i słyszę jak pada odpowiedź "da". Ku mojemu zdumieniu zauważam, że nigdzie na tablicy nie ma nazwy Tivat, ale również podchodzę do kierowcy i podaję mu bilet. Kierowca odrywa fragment za 0.5 Euro i wpuszcza nas do środka. Zajmujemy jedyne wolne miejsca na samym końcu autobusu. Znów jak poprzednio jest to Mercedes O303. Troszkę zdezorientowani oglądamy nasze bilety i w tym momencie spostrzegamy, że na bilecie widnieje nazwa przewoźnika, ta sama co na autobusie, troszkę się uspokajamy i liczymy na to, że teraz to już wreszcie uda nam się opuścić Budve i pojechać we właściwym kierunku. Chcąc się uspokoić całkowicie odczekuję aż kierowca wróci do autobusu i udaję się teraz ja z zapytaniem czy, aby na pewno jedzie do Tivatu. Tym razem pan ze składanego fotela odpowiada za kierowcę "da, da". Uspokojony już całkiem wracam na swoje miejsce na samym końcu autobusu. Po chwili, kierowca zapalił silnik, wycofał i opuściliśmy dworzec. Wreszcie jedziemy. Jest już całkiem ciemno, ale my jacyś nieufni spoglądamy przez okno, czy aby autobus skręca we właściwym kierunku. Jeden zakręt w prawo, następnie w lewo, jeszcze raz w prawo i dojeżdżamy do głównej ulicy. Teraz będzie chwila prawdy. Serca biją nam mocniej, patrzymy z emocjami w którą stronę skieruje się pojazd. Jest!!! Skręcił w prawo! Jesteśmy na drodze do Tivatu. Ufff... jaka ulga. Teraz jeszcze tylko około 20 – 25 min i będziemy pod naszym hotelem. Jedziemy już uspokojeni i opowiadamy sobie o naszych przeżyciach z minionego dnia, śmiejemy się i przeglądamy zdjęcia w naszym aparacie. Nagle... niespodzianka. Autobus zupełnie niespodziewanie skręca w prawo w jakąś wąską drogę i zaczyna się wspinać serpentynami pod górę. Zaniemówiliśmy, a uśmiech zniknął nam z twarzy. Czy my w tamtą stronę jechaliśmy przez jakieś góry??? Nie, absolutnie nie! Co jest? Gdzie my jedziemy? Moja przyjaciółka pyta po angielsku, niepewnym głosem pewną młodą dziewczynę, siedzącą przed nami z słuchawkami na uszach. O co pyta? No oczywiście pyta czy dojedziemy do Tivatu. Dziewczyna uśmiecha się i spokojnym głosem odpowiada również po angielsku, że tak, że ten autobus jedzie przez Tivat. Znów się uspokoiliśmy. Widać, stwierdziliśmy, jedzie inną trasą. Uspokojeni wróciliśmy do naszej wesołej rozmowy. Niestety po kolejnych kilku minutach zauważyłem, że nasza współpasażerka zaczęła się nerwowo rozglądać i przypatrywać temu co widzi za oknem. W tym momencie pomyślałem: "niedobrze, czuję kłopoty". I rzeczywiście, po kolejnej chwili miła dziewczyna zdjęła słuchawki, odwróciła się do nas i z pewnym zmieszaniem powiedziała po angielsku: "przepraszam, ale nie jestem pewna czy ten autobus faktycznie jedzie przez Tivat". "No ładnie" - pomyślałem - "obcy kraj, robi się późno, jest już całkiem ciemno, a my jesteśmy, gdzieś w jakiś pieprzonych górach i zupełnie nie wiem gdzie jedziemy, oraz jak się później dostaniemy do hotelu". Moja pani, wyczerpana już tymi wieczornymi emocjami spojrzała na mnie błagalnie i powiedziała: "Proszę Cię, idź jeszcze raz zapytaj kierowcę, będę spokojniejsza, tylko na litość Boską dowiedz się, gdzie my właściwie jedziemy". Cóż, co było zrobić? Wstałem więc i potykając się o co kawałek ustawione w przejściu torby i inne tobołki, przeciskałem się przez cały autobus między siedzeniami do samego przodu, aby zadać kierowcy jeszcze raz to samo pytanie: "Czy jedzie do Tivatu?". Kierowca słysząc to, popatrzył na mnie, uśmiechnął się tylko i pokazując ręką, że za chwilkę, również przez góry wrócimy na właściwą trasę i udamy się do Tivatu, tylko jeszcze zjedziemy tam na dół do miejscowości w zatoce. Znów się uspokoiłem i uśmiechając się już z daleka i kiwając głową, aby uspokoić moją mocno już przerażoną przyjaciółkę, wróciłem na miejsce. Siadłem i ponownie uspokojony spoglądając przez okno pomyślałem: "Tylko do cholery gdzie my jesteśmy???" Po kolejnych kilku minutach z góry dostrzegliśmy przybliżające się światła jakiegoś miasta, port i coś dziwnie oświetlonego. "Co to jest? Coś nam to przypomina, ale... Czyżby?" To dziwnie oświetlone to starówka i mury obronne, a więc jednak... Właśnie dojeżdżamy do Kotoru. Tak, tu byliśmy przedwczoraj, ale w dzień. Piękne miasteczko. W nocy prezentuje się równie okazale.
Po chwili autobus zatrzymuje się na przystanku, gdzie wysiada kilka osób, a kilka innych wsiada i już po następnej chwili autobus wspina się ponownie pod górę, ale tym razem już drogą, którą jechaliśmy tu dwa dni wcześniej naszym turystycznym MAN-em. Tak, teraz poznajemy drogę i jesteśmy już pewni, że tym razem jedziemy do celu i faktycznie po kolejnych 20 minutach mijamy port lotniczy i wjeżdżamy do centrum Tivatu. Jesteśmy na miejscu, z ulgą opuszczamy autobus. Ufff... co to był za dzień... A co za wieczór... Jest już dobrze po godzinie dwudziestej pierwszej. Od momentu przyjścia na dworzec w Budvie upłynęło prawie 2,5 godziny, a od naszego wyjazdu stamtąd godzina. Aż wierzyć się nie chce, że w tamtą stronę dotarliśmy w troszkę ponad 20 min.
Następnego dnia znów panuje upał. Pomyśleliśmy sobie, że tym razem nie ma co się włóczyć po jakiś miastach, lepiej udać się na plażę i poszukać ochłody w Adriatyku. Tylko gdzie tu się udać? W Tivacie nie ma ładnych plaż. Ktoś nam radził, aby pojechać do Radowić, bo tam jest wspaniała piaszczysta plaża, co nad Adriatykiem jest rzadkością. Tak, to dobry pomysł, tylko jak się tam dostać. Ponoć coś tam jedzie. Ale o której? Nikt nam nie umiał powiedzieć. Poszliśmy więc na przystanek autobusowy, ten sam co wczoraj, tylko dziś już nawet nie pytaliśmy o nic panią w kiosku, a od razu zaczęliśmy szukać po przystanku rozkładu jazdy. Po chwili szukania, każde z nas na własną rękę, znalazło rozkład jazdy, a właściwie rozkłady jazdy i to każde z nas inny. Sprawdziliśmy, rozkłady jazdy od dwóch różnych przewoźników. Godziny też różne. Wyszukaliśmy najbliższą godzinę odjazdu i okazało się, że mamy ponad godzinę czasu. No, to raczej dużo, więc nie warto tu w tym słońcu i upale stać na przystanku, a lepiej udać się do hotelu, który znajdował się 3 min drogi od przystanku i tam poczekać na właściwą godzinę. Idąc tak do hotelu nagle spostrzegliśmy przed hotelem wywieszony rozkład jazdy do Radović i to rozkład jazdy jednego z przewoźników, którego rozkład widniał też na przystanku, z tą tylko różnicą, że jest to zupełnie inny rozkład niż tam! Cóż, tu już nas nic nie zdziwi w temacie komunikacji autobusowej. W hotelu nie przebywaliśmy długo, wzięliśmy tylko niezbędne na plażę rzeczy i udaliśmy się ponownie na przystanek, tak aby byś około 30 min wcześniej, przed odjazdem, bo to nigdy nic nie wiadomo. Idąc już z daleka zauważyliśmy stojący mały busik. Na przystanku stał pomarańczowy Mercedes 309, który wyglądał raczej na przerobiony z dostawczaka, a za szybą widniała tablica Radović. W busie siedział kierowca, starszy pan w białym podkoszulku z owłosioną klatą, w krótkich spodenkach z równie owłosionymi nogami i klapkami na stopach. Podchodzę do niego i nauczony doświadczeniem dnia poprzedniego pytam, czy jedzie do Radović. Kierowca kiwa twierdząco głową. Proszę więc o dwa bilety. Starszy pan odpowiada: 3 Euro. Podaję mu odliczone pieniądze i czekam na bilet. Kierowca chwilę czeka, czy sobie pójdę zająć miejsce, czy będę jednak czekał na bilety. Czekam, pan skrzywił się troszkę i z niechęcią wydrukował bilety. Usiedliśmy na pierwszych wolnych miejscach i czekając na odjazd z zainteresowaniem rozglądałem się po pojeździ. Tak, nie mam już wątpliwości, to jest przerobiony dostawczak, bo tapicerka kończy się zaraz za siedzeniem kierowcy, a dalej jest już tylko goła blacha. Siedzenia to też każde z innej "parafii", ale mniejsza z tym, najważniejsze, aby jechał. Starszy pan chwilkę pokręcił się po przystanku, po czym wsiadł do busa i usiadł na swoim siedzeniu. Za nim wsiadła jeszcze starsza, uśmiechnięta kobieta z koszem w ręku i chustką na głowie, wrzuciła mu na tackę jakieś drobne i nie czekając na bilet zajęła miejsce z tyłu. Pan zerknął na zegarek, coś powiedział do siedzących w autobusie pasażerów ( nie wiemy co) i uśmiechając się schylił się do drzwi, aby je zatrzasnąć, a następnie zapalił silnik i ruszył... 20 min przed czasem. Nie zdziwiło już nas to zupełnie. Widać z Tivatu zawsze odjeżdża się przynajmniej te 20 min wcześniej. Do Radović jest jakieś 12 km, więc na miejscu powinniśmy być szybko i bardzo dobrze, bo panuje potworny upał, a w Mercu otwiera się tylko jedno okno i to akurat to koło kierowcy. Pozostałe są zabezpieczone przed otwarciem (chyba samoczynnym) jakimiś listewkami. Bus mknie szosą i Bogu dziękujemy, że na drodze nie ma takich dziur jak w Polsce, bo wszystko w tym pojeździ telepie się i dzwoni. Wydaje się, że wystarczy jedna dziura i cały pojazd rozleci się na kawałki. Do celu naszej podróży docieramy po niespełna 15 minutach. Wysiadając pytamy jeszcze tylko kierowcę, czy ten rozkład jazdy co wisi u niego w busie jest aktualny. Odpowiedź jest twierdząca. Sprawdzamy więc o której mamy kurs powrotny i opuszczamy pojazd udając się w stronę plaży. W tym momencie spostrzegam, że pan znów trzasnął drzwiami i odjechał do Tivatu pusty, 20 min przed czasem.
Idąc na plaże ustaliliśmy, że jak będziemy wracać, to na wszelki wypadek na przystanku pojawimy się przynajmniej pół godziny wcześniej przed planowanym odjazdem. Tak jak planowaliśmy, tak zrobiliśmy. I tu znów niespodzianka. Tym razem pan przyjechał swoim busikiem punktualnie. Wsiedliśmy więc, a ja podałem mu przygotowane wcześniej 3 Euro. Tym razem starszy jegomość już nie czekając wydrukował bilety i uśmiechając się podał mi natychmiast. Ostatnia nasza podróż komunikacją masową w Czarnogórze przebiegła tym razem dla odmiany bardzo planowo, punktualnie i bez przygód. Wysiadają w Tivacie czułem nawet pewnego rodzaju niedosyt, bo tym razem jakoś tak łatwo to poszło.
Wracając już do kraju byłem bogatszy o kolejne doświadczenia i dziś już wiem, że są kraje, gdzie komunikacja masowa jest na ciut innym "poziomie" niż u nas. Dziś też patrzę bardziej życzliwym okiem na nasze PKS-y i nawet te nasze busy wydają mi się jakieś takie bardziej przyjazne. Wracam jednak czasem wspomnieniami do tych moich podróży autobusowych po Czarnogórze i mimo, iż upłynęło już kilka tygodni, to nadal nie mogę zrozumieć kilku rzeczy:
- Jaką funkcję pełnił ten kiosk na przystanku i czym się zajmowała pani siedząca w środku?
- Po co obok kierowcy w dużych autobusach zawsze siedziała druga osoba (czasem to była kobieta), bo konduktor to, to nie był, może to pomocnik kierowcy? Tylko po co kierowcy pomocnik?
- Po co na dworcu są bramki, skoro zaraz za bramką znów ktoś sprawdza bilety?
- Czemu opłatę dworcową dolicza się podróżnemu, a nie przewoźnikowi?
- Czemu opłata za dłuższą trasę jest taka sama jak za krótszą i czemu nigdzie nie jest zaznaczone, że o danej godzinie autobus jedzie inną trasą?
- I jak, do cholery, oni tam w tym wszystkim się rozeznają???


Zbigniew Ząbek
Czerwonym za miasto - suplement
Już ponad dwa lata temu na łamach "MIG-a" w numerach 12 - 15 w artykule pt. "Czerwonym za miasto" opisywaliśmy historię i dzień dzisiejszy linii podmiejskich obsługiwanych przez bielskiego przewoźnika miejskiego (MZK/MPK/WPK/MPK/MZK). Tak się złożyło, że całkowicie umknęła naszej uwadze linia nr 58 ze Starego Bielska do Hałcnowa. Na fakt ten zwrócił nam uwagę nasz czytelnik Łukasz Bień, za co serdecznie mu dziękujemy
Oczywiście faktycznie w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych istniała taka linia. Jak zauważył nasz czytelnik, była ona niczym innym jak tylko późniejszą linią nr 24 (po włączeniu w granice administracyjne miasta obecnych dzielnic Stare Bielski, Komorowice Krakowskie i Hałcnów). Numery od 50 wzwyż były zarezerwowane dla komunikacji podmiejskiej, więc automatycznie po przyłączeniu wspomnianych wsi do Bielska-Białej, linia nr 58 stała się linią miejską, co spowodowało zmianę jej numeru na 24. Trasa tej linii przebiegała ze Starego Bielska ulicami Zapłocie Duże, Sobieskiego (z powrotem Sobieskiego), Piastowską, Warszawską, Czerwoną, Komorowicką, Daszyńskiego, Hałcnowską i Wyzwolenia. W późniejszym okresie linię 24 na odcinku od dworca do Hałcnowa zastąpiono linią nr 32 (osiedle Karpackie - Hałcnów Kościół), samą linię nr 24 skierowano na krótko do Cygańskiego Lasu, a po likwidacji linii nr 26 (Wapienica Fabryka Domów - Mikuszowice Błonia) na Błonia. 
Kliknij, aby powiększyć Kalendarz Beskidzki 1975.
Z archiwum Ł. Bienia
Kolejną rzeczą wartą uzupełnienia wspomnianego artykułu sprzed dwóch lat jest informacja, że już ponad rok temu została zlikwidowana linia nr 30 kursująca z osiedla Karpackiego do Czechowic-Dziedzic Zakładów Mięsnych, natomiast linię nr 50, kursującą z Bielska z ul. Podwale do Czechowic-Dziedzic dworca wydłużono w obu kierunkach. Najpierw w Czechowicach-Dziedzicach do KWK "Silesia", a później (po likwidacji "30") również w Bielsku do osiedla Karpackiego. Fot. Paweł Adamus
Kliknij, aby powiększyć Fot. Paweł Adamus




OD REDAKCJI

Szanowni Czytelnicy!
Numer, który właśnie przeczytaliście, to ostatni numer Miga jaki się ukazał. Nie było nam łatwo podjąć tą trudną decyzję, ale obecna sytuacja uniemożliwia dalsze wydawanie naszego Informatora. W tym miejscu chciałbym podziękować, w imieniu wszystkich osób, które tworzyły Miga, wszystkim Czytelnikom za te 3 i pół roku, któte z nami spędzili. Wszystkim tym, których interesuje komunikacja na Podbeskidziu polecamy stronę Beskidzkie Autobusy oraz Bielskie Forum Komunikacyjne.
Paweł Adamus

WSZELKIE MATERIAŁY (TJ. INFORMACJE, ARTYKUŁY, ZDJĘCIA) SĄ CHRONIONE PRAWAMI AUTORSKIMI.
WYKORZYSTYWANIE MATERIAŁÓW BEZ ZGODY AUTORA JEST ZABRONIONE!

DO GÓRY
WSTECZ

MIG - BESKIDZKI INFORMATOR KOMUNIKACYJNY (C) ZMA 2003 - 2006
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. WYKORZYSTANIE MATERIAŁOW WYŁĄCZNIE ZA ZGODĄ AUTORÓW.

L A Y O U T :